Bohater taki jak ja

To, że kreskówki to coś więcej, niż tylko rozrywka, wiemy wszyscy. Bajki od zawsze pełnią także funkcję edukacyjną. W ostatnich czasach coraz częściej jednak dochodzi tu jeszcze jeden element, w Polsce może niezauważalny, jednak coraz ważniejszy na Zachodzie. Chodzi tu o kwestię reprezentacji.

Dzieci uwielbiają przeżywać przygody swoich bohaterów, utożsamiać się z nimi, wyobrażać sobie, że znajdują się w ich świecie i dołączają do zabawy. Z pewnością wszyscy to kiedyś robiliśmy. Wśród amerykańskiej młodzieży coraz częściej jednak słychać głosy, że wielu z nich trudno jest osiągnąć to, co dla nas wydaje się bezproblemowe. Przypomnijmy sobie naszych ulubionych bohaterów. Batman, Spider-Man, księżniczki z bajek Disneya. Wszyscy oni wyglądają jak my, jako dzieci mogliśmy więc wyobrażać sobie bez trudu, że jesteśmy nimi. Sprawa wygląda jednak nieco inaczej w przypadku dzieci o innym pochodzeniu etnicznym. Do niedawna widywały one w telewizji przede wszystkim białych bohaterów, co utrudniało młodym widzom wyobrażanie siebie w ich skórze, a niejednego z nich utwierdzało w przekonaniu, że ludzie wyglądający jak oni po prostu nie zostają bohaterami.

Dziś amerykański przemysł rozrywkowy zaczyna już dostrzegać problem. W kinach rekordy popularności biła niedawno „Czarna Pantera”, komiksy i gadżety z tym bohaterem sprzedają się jak świeże bułeczki. Dziewczynki natomiast od niedawna oglądać mogą na Disney Channel pierwszą latynoską księżniczkę, Elenę z Avaloru. Powstanie tego serialu nie jest przypadkowe. Już od kilku lat popularnością cieszy się „Jej wysokość Zosia”, w oryginale „Sofia the First”. Na podstawie kreskówki powstają gry, książeczki czy pisemka. Setki dziewczynek marzą o tym, by być jak Zosia, nic więc dziwnego, że niezbyt angielsko brzmiące imię bohaterki sprawiło, iż w USA z miejsca okrzyknięto ją pierwszą latynoską księżniczką Disneya. Nie dlatego, by zarobić na newsie, lecz przede wszystkim temu, że niezwykle liczna mniejszość latynoska tego kraju od dawna już potrzebowała swojego reprezentanta. (Z tego samego powodu tak entuzjastycznie przyjęty został pełnometrażowy „Coco” inspirowany kulturą meksykańską). Ku rozczarowaniu wielu fanek twórcy kreskówki zdementowali pogłoski, jednak dało im to wiele do myślenia i niedługo później wprowadzili na ekrany Elenę – najpierw jako bohaterkę jednego z odcinków „Zosi”, później zaś, ku radości setek fanek, nie tylko Latynosek, otrzymała ona swój własny serial.

Zastanawiacie się pewnie, jak to się ma do polskich dzieci? Cóż, znacznie bardziej, niż wam się wydaje. Prawda, problem reprezentacji nie występuje u nas w takim stopniu jak na Zachodzie, jednak i u nas są dzieci, które potrzebują zobaczyć kogoś podobnego do nich na ekranie TV, bohaterskiego i uwielbianego. Potrzebują wzoru, a nieraz i otuchy. Poza tym zdajemy sobie wszyscy sprawę, jak ważna w dzisiejszym świecie jest nauka tolerancji i otwartości na inne kultury. Kreskówki takie jak Elena mogą odegrać tu ogromną rolę. Niech więc powstaje ich jak najwięcej!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here